[sen] Odtrącenie

 

Pamietam jak rodzice przyprowadzili cię do mnie na pierwszą lekcję gimnastyki i baletu. Miałaś wszelkie predyspozycje aby daleko zajść, bez względu na to czy wybierzesz karierę jako gimnastyczka, czy poświęcisz się baletowi.

Ale nie proste plecy i wspaniała gibkość były tymi artybutami ktore zapamiętałem najbardziej. Byłaś po prostu czarująca jako osoba. I bardzo lubiłaś swojego trenera.

Pamiętam to jak dziś, po pierszym treningu gdy przyszli po ciebie rodzice, byłaś niesamowicie szczęśliwa, bardzo Ci się podobało, mówiłaś “Mamo, trener jest super, jak będę dorosła to się z nim ożenię!”

Twoja mama opdowiedziała śmiejąc się “wyjdziesz za mąż”.


Lata mijały na treningach, wybrałaś gimnastykę, chociaż hobbystycznie ćwiczyłaś też balet. Pomagałem Ci pracować nad Twoi talentem, rozwijałem go. Nie straciłaś grama gibkości, ale byłaś z każdym dniem silniejsza, lepsza technicznie, czysty talent.

img_3768.jpg

I wciąż co jakiś czas powtarzałaś że zostanę kiedyś Twoim mężem.

I za każdym razem było to urocze…

Miałaś w sobie coś, uwielbiałaś gimnastykę. Potrafiłaś przyjść na salę 2 godziny przed treningiem, leżąc te dwie godziny non stop w szpagacie. Każdą wolną minutę wykorzystywałaś na rozciąganie, gdy tłumaczyłem gdy zmianiałem muzykę, cokolwiek by się nie działo, rozpływałaś się do szpagatu lub unosiłaś sobie nóżkę. Nigdy nie miałem takiej podopiecznej, która tak bardzo kochała gimnastykę.

I wciąż co jakiś czas powtarzałaś że zostanę kiedyś Twoim mężem.

I za każdym razem było to urocze…

Co było jednak ciekawe, podświadomie rozumialaś piękno gimnastyki, piękno bycia w szpagacie.

Pewnego dnia zaczęliśmy prace nad ukrałem na galę. Nie było to nic wielkiego, więc nie forsowaliśmy wymyślej choeografii i skomplikowanych ruchów. Miały być piękne gimnastyczki, tańczące do muzyki ze wstążkami, prezentujące swoją gibkość i technikę w ładnych kostiumach, tak aby mamy przyprowadziły swoje córeczki na treningi. Nic niezwykłego.

Standardowo w takich sytuacjach jednym z klasyków jest niesienie jednej gimnastyczki w szpagacie. Dla naszych dziewczynek to banał, a zawsze wzbudza podziw na publiczności, więc zawsze to robimy.

To była twoja pierwsza gala, więc postanowiliśmy dać cię do pierwszej grupy, a że byłaś najlżejsza i najbardziej wygimnastykowana, uznaliśmy że to ty będziesz niesiona w szpagacie.

Podszedłem do Ciebie. Stałaś przy drążku i trzymałaś nóżkę w szpagacie. Twoja szczupła rączką opadała z sił, widać że dociskałaś się tak już dłuższą chwilę. Jedną dłoń położyłem na twoim ramieniu, a drugą chwyciłem Twoją obciągniętą stópkę i zacząłem pogłębiać twój szpagat. “Odpocznij sobie” powiedziałem, a Ty opuściłaś rączkę z poczuciem ulgi. Mimo że stałem Twoim ciałem w szpagacie głębszym niż gdy naciągaałaś je sama, odpoczywałaś. Gimnastyka nie była dla Ciebie problemem, ale rączki miałaś zawsze słabe, delikatne, jak na dziewczynkę przystało. Usmiechnełaś się i powiedziałaś “Dziękuję trenerze”, pozwalając mi pogłębiać Twoje ciało do szpagatu.

“Ola”, zapytałem, “czy chcesz być niesiona szpagatem na gali?”, zakończyłęm uśmiechając się, bo to nie było pytanie ale raczej nagroda za twoją pracę i nie oczekiwałem niczego innego niż Twojej radości.

“Dziękuję! Dziękuję!!” wyszeptałaś i przytuliłaś się do mnie, jakby kompletnie nie zwracając uwagi że nie przestałem stać Twoim ciałem w szpagacie. Stałaś w szpagacie wtulona we mnie…

“Choć, spróbujemy” powiedziałem opuszczając Twoją wygimnastykowaną nóżkę.

Weszłaś między moich pomocników, a ja stanąłem z boku i patrzyłem jak to wygląda. Bez pytania z niezwykłą gracją usiadłaś na ziemi w szpagacie, o oczekiwaniu na bycie uniesioną do góry. Popatrzyłaś na innych trenerów, wyciągnęłaś rączki w ich kierunku, a Twój zwrok mówił “proszę, unieście mnie w szpagacie, chcę bez reszty oddać się gimnastyce”.

Uśmiechnąłem się i skinąłem głową, dając im znak aby zaczęli.

Ponieważ byłaś bardzo wygimnastykowana, zanim Twoje biodra oderwały się od ziemi, stópki były kilka ładnych centrymetrów w górze, ale w końcu całe Twoje cało zaczęło się unosić, aż byłaś na szczycie niesiona szpagatem. I wtedy stało się coś zjawiskowego…

Naprężyłaś swoje mięśnie jak nigdy dotąd, obciągnęłaś swoje stópki tak bardzo że nie mogłem uwierzyć własnym oczom, wypiełaś pierś z dumą, wziełaś głęboki oddech, uśmiechnęłaś się lekko, zamknęłaś oczka…

Zrobiłaś głęboki wydech, podczas którego twój szpagat pogłębił się bardziej niż kiedykolwiek…

Stanęliśmy jak wryci. Nie dlatego że Twoj nadszpagat był tak głeboki, ale dlatego że wyglądałaś zjawiskowo.

To było niesamowite, to było jak oglądanie tęczy albo zachodu słońca. Kompletnie odpłynęłaś, zakochana w uczuciu pełnej gimnastyki. Mimo że Twoj szpagat deliktanie się pogłębiał z każdą sekundą, Twoje ciało było silne i stablne, podczas gdy oczy zamknięte. Oddychałaś spokojnie i głęboko, głowka była zadarta delikatnie do góry z poczuciem dumy. “Podziwiajcie moją gimnastykę!” zdawała sie mówić Twoja twarz.

Oddychałaś, ale nie dawałaś znaku życia. Delektowałaś się byciem niesioną szpagatem…

DSC_00h54.JPG

Pomocnicy byli skonsternowani, ale ja dawałem im znak żeby nie przestawali i trzymali cię w górze w szpagacie. Sekundy zmieniały się w minuty…

Po dwóch minutach nie było zmian, jedynie pieresze krople potu pojawiały się na czołach pomocników. Ale kazałem im trzymać się nadal.

“Ola?” Zawołałem szeptem, ale ty nie ragowałaś. Twoje ciało jedynie pogłębiło szpagat o 3 milimetry…

Pomocnicy zerkali na mnie co jakiś czas z zapytaniami, na zmianę jednak podziwiając piękno w jakim trwasz. Oni też nie widzieli czegoś podobnego.

Po 5 minutach zacząłem się jednak martwić, i zawołałem Twoje imię głośniej

Otworzyłaś oczka, popatrzyłaś na mnie uśmiechnięta i zapytałaś “Tak trenerze?”

–  “Wszystko w porządku?”

– “Tak, dlaczego Pan pyta, zrobiłam coś źle?”

– “Nie, ale Pan Łukasz i Pan Marcin trzymają Cię w górze już 6 minut”

Wyglądałaś na bardzo zdziwioną, bardziej niż my, jakbyś odpłynęła niesiona szpagatem, nie rozumiejąc co się stało. “Choć, na dziś wystarczy” powiedziałem, i podszedłem bliżej. Moi pomocnicy zaczęli cię opuszczać. Stanąłem między nimi i wyciągnąłem ręce aby móc cię nieść – wyglądałaś na wyczerpaną. Zostałaś opuszczona w szpagacie na moje ręce, a ja, niosąc cię w szpagacie, zacząłem iść w kierunku poczekalni, gdzie będziesz mogła odpocząć.

Siedząc w szpagacie na moich rękach powiedziałaś tylk “dziękuję trenerze, kiedyś zostanie Pan moim mężem”, po czym przytuliłaś się do mnie i zasnęłaś. Niosłem cię tak w szpagacie do poczekalni i myślałem, że kiedyś uczyniś jakiegoś mężczyzne szczęściarzem…


Mijały lata, trenowałaś, rozwijałaś się, dojrzewałaś, i wciąż powtarzałaś że zostanę kiedyś Twoim mężem.

I za każdym razem było to coraz mniej urocze, bo coraz bardziej stawało się to realne…

Nigdy nie sądziłem że będe kiedykowleik mógł przestać widzieć Cię jako moją podopieczną, ale Ty, Twoje zachowanie konsekwentnie dążyły w tym kierunku. Mimo że gimnastykowałem Twoje ciało tysiące razy stojąc nim w szpagacie, nigdy nie postrzegałem Cię w ten sposób. Ale wraz z upływem czasu, gdy dojrzewałaś, te myśli nachodziły mnie coraz częściej.

Raz, podczas jakichśtam pokazów, fotograf jak zawsze robił nam zdjęcia. Podeszłaś do mnie i powiedziałaś “Trenerze, możemy…?” po czym podałaś mi swoją cudowną, wygimanastykowaną nóżkę do potrzymania.

Cyk! Zdjęcie zostało zrobione.

Wysłałaś mi zdjęcie na facebooku tego samego dnia wieczorem. Otworzyłem je i mnie wmurowało:

0000035114_20061021055530.jpg

Nie byłaś już tą niewinną gimnastyczką która przyszła tu jakiś czas temu z rodzicami, pełna zapału do sportu. Zapał wciąż był, ale Ty byłaś już piękną, dojrzałą dziewczyną mającą wspaniałe, wygimnastykowane ciało.

Patrzyłem się na to zdjęcie przez 3 godziny. Patrzyłem się na to piękne, lśniące, zgrabne udo które trzymam prawie w szpagacie. Delektowałem się ty jak subtelnie spódniczka zakrywa Twoje rozchylone body. Patrzyłem na to zdjęcie, i zerknąłem na swoją twarz. Pragnąłem Cię, choć zauważyłem to dopiero teraz.

A ty  wciąż co jakiś czas powtarzałaś że zostanę kiedyś Twoim mężem.

I za każdym razem pragnąłem tego bardziej i bardziej…


Od tego wieczoru nic nie wyglądało już tak samo, zacząłem postrzegą Cię tak jak widzieli Cię inni mężczyźni – piękną, dojrzałą, wygimnastykowaną dziewczynę. Mimo że powoli stawałaś się obietkem westchnień nas wszystkich – od szatniarza po dyrektora klubu, nie mówiąc już o Twoch kolegach ze szkoły, ty wciąż pozostawałaś tą słodką, uroczą, skromną istotą, nieświadomą tego jak wspaniałe jest jej ciało.

Od tego momentu gimnastykowanie się Tobą było cierpieniem. Pragnąłem Cię, chciałem Cię całować, tulić, kochać, całować po nóżkach, po udach, nosić Cię w szpagacie. Cierpiałem… Cierpiałem jak nigdy, pragnąc Cię i nie wiedząc jak Ci o tym powiedzieć.

A ty jak na złość, przychodziłaś do mnie ubrana w skromne, obcisłe szorty lub body i kazałaś się rozciągać w szpagat.

Oczywiście nigdy ci nie odmówiłem, ale nie do opisania było cierpienie gdy patrzyłem jak zachłanne body opinają Twoje ciało, rozwarte do nadszpagatu… co ja bym dał aby być tym skrawkiem materiału chociaż przez kilka sekund…


don__t_try_this_at_home_ii_by_velnna-d4jg2wd.jpg

Nie poddawałem się jednak, i powoli planowałem jak zmienić ten paradygmat, jak zmienić Twoje potrzeganie, jak dać Ci do zrozumienia że Cię pragnę, że pragnę Twojej gimnastyki, że chcę nieść Cię w szpagacie miłości do końca naszych dni. Piękniałaś z każdym dniem, i bałem się że jeśli ja się nie pospieszę, zaraz pojawi się ktoś inny.

Sniłem o chwilach gdy witamy letnie poranki. ty ubrana w białe body i zwiewną, przeźroczystą białą sukienkę delektujesz się poranną kawą, a ja trzymam Twoją nóżkę w szpagacie, delektuję się Twoją gimnastyką.

“Kochaj mnie w szpagacie…” mówisz szeptem, i zamykasz oczy, oddając się chwili

“Kocham Cię w szpagacie” odpowiadam dławiąc się łzami szczęścia.

Delikatny wiatr muska twoje ciało, spodniczka tańczy na twoim ciele w rytm jego podmuchów. Do mojego nosa dolatuje zapach Twoich włosów, piękny, delikatny zapach.

“Kocham Cię Ola, kocham…”


“Trenerze, zrobi nam Pan zdjęcie?” usłyszałem Twój głos dochodzący z sali. Wyszedłem bez zwłoki, wiesz że dla ciebie zrobiłbym wszystko. I stanąłem jak wryty…

Koleżanki z grupy trzymały Cię niosąc w szpagacie. Jak wiele razy, bo często po treningu robiłyście sobie takie zdjęcia. Ale już nie potrafiłem na ciebie patrzyć jak dotychczas, zamiast uroczej podopiecznej, widziałem już tylko zmysłową, piękną wygimnastykowaną kobietę. Kobietę której pożądałem…

385606_10151194888010839_2016951867_n

Twoje ciało było trzymane w szpagacie, a twoje piekne, smukłe, wygimnastykowane nóżki szeroko otwarte. Uśmiechałaś się. Miałaś na sobie aksamitne, błękitne, baletowe body, które cudownie przylegało do Twojego ciała gdy ty otwierałaś się przede mną w gimnastyce. Rozciągało się szeroko, zachłannie między twoimi wygimnastykowanymi udami, tuląc się do ciebie namiętnie i delikatnie.

Białe rajtuzki całowały delikatną skórę Twoich nóżek, dodawały ci delikatności, powabu, lekkości… Delektowały się ciepłem Twojej skóry i gimnastycznością  Twojego ciała, zaś ich nieskazitelna biel, lekko zabarwiona prześwitującym kolorem Twojej skóry, dosadnie podkreślały kształy Twojego body tam gdzie się z nim spotykały.

Zdawałaś się lubić ich dotyk na Twojej skórze, lubilaś gładzić swoje uda aby wyeliminować ledwo widoczne fałdki…

Uśmiechałaś się, trzymana przede mną otwarta do szpagatu. A ja jakimś cudem miałem udawać że nie dostrzegam piękna Twojego wygimnastykowanego ciała niesionego szpagatem. Jak? Jak mam to zrobić!??

Próbowałem zachować zimną krew, odwzajemnić uśmiech, albo chociaż udawać niewzruszonego tym pięknem które obezwładniająco eksponowałaś. Ale mój wzrok za każdym razem lądował na środku twojego rozwartego body… ten kształt, ten wspaniały kolor… To cudowne wygimnastykowane ciało… Ola… Jak ja cię pragnę!!

Wziąłem do ręki aparat, zasłoniłem nim twarz abyście nie widziały gdzie wędruje mój wzrok. Ukryty za aparatem jeszcze raz, tym razem z pełną zachłannością łapczywie popatrzyłem na Twoje body… co ja bym dał za jeden pocałunek…

Zrobiłem zdjęcie, powiedziałem coś chyba zabawnego i wróciłem do swojego pokoju. Chyba zabawnego, bo pamiętam że się śmiałyście, ale co powiedziałem – nie wiem. Nie pamiętam. Nie mogłem o niczym innym myśleć, tylko o Tobie.

Wszedłęm do pokoju i uderzyłem pięścią w ścianę. Dlaczego, dlaczego!? Dlaczego tak Cię pragnę??


Pewnego dnia przed zajęciami przybiegłaś do mnie wołając “trenerze! trenerze! Dziewczyny z grupy czirliderek widziały mój występ i powiedziały żebym dołączyła!!”

“To świetnie!” powiedziałem odwzajemniając twój uścisk, ale nie byłem zadowolony. Miałem złe przeczucia. Czirliderki to piękne dziewczyny, ale niestety mają obsesję na punkcie swojego wyglądu, i obawiałem się że będą miały na ciebie zły wpływ. Na dodatek dużo czasu spędzają z chłopakami, więc miałm obawy że cię stracę. Stracę, zanim zdobędę…

I niestety nie pomyliłem się. Po tygodniu widziałem już pierwsze zmiany…

Nabrałaś jakiejś takiej dziwnej pewności siebie, arogancji niemalże. Wciąż dużo ćwiczyłaś, ale zamiast od doskonalenia techniki, bardziej niż kiedykolwiek interesowało Cię ćwiczenie szpagatów i rozciąganie ciała.

Pamiętam ten pierwszy raz, gdy po treningu wraz z innymi koleżankami poszłyście do narożnika sali. Rozpuszczałaś włosy, ściągałaś rajtuzy, nałożyłaś lekki makijaż i z koleżankami, w samych bodach, zaczęłaś stawałaś w szpagatach i wyginać swoje ciało.

Wyglądałaś obłędnie, Twoje ciało opinało jedynie to delikatne, czarne body, które bezwzględnie wytknie nawet najdrobniejszą niedoskonałość. Ale ty niemalże arogancko naprężałaś się maksymalnie, wiedząc że Twoje ciało jest doskonałe w najdrobniejszym detalu. Body było maksymalnie rozszerzone na Twoim ciele, opinało każdy jego milimetr, gdy ty eksponowałaś je do zdjęc które potem wrzucałaś na instagram. Jakbyś niemalże z dnia na dzień zdała sobie sprawę jak piękną kobietą się stałaś, jak atrakcyjnie wyglądasz w body, oraz jak zjawiskowo się prezentujesz gdy gimnastykujesz swoje ciało.

22639467_360905671035372_5745188558549811200_n

Ile to razy stałem tak Tobą w szpagacie, ileż to razy rozciągałem Cię w tej pozycji, stałem przy tobie… Teraz jednak mogłem jedynie patrzeć i delektować się widokiem, nie czułem już że mogę do ciebie podejść i bez pytania pogłębiać Cię do szpagatu. I oddałbym tamte wszystkie razy, że móc podejść do tej pewnej siebie piękności i docisnąć jej piekną nóżkę mocniej, pogłębiając jej szpagat, podziwiając w lustrze jej rozszerzone body.

Mogłem jedynie popatrzeć, podelektować się widokiem, podejść bliżej, zagadać, zapytać “Dziewczyny, zrobić wam zdjęcie?”

“Nie, dziękujemy, mamy samowyzwalacz :)” Odpowiedziałaś z wrodzonym wdziękiem

Stanałęm jak wryty… Pierwszy raz odmówiłaś mi czegokolwiek…

I niestety przestałaś już wspominać o wyjściu za mnie za mąż…

Mimo że gimnastykowałem się Twoim ciałem tysiące razy, dopiero od tamtego dnia zacząłem rozumieć swoją sytuację.


Leżałaś na plecach, czekając na swoją kolej. Gdy tylko skończyłem gimnastykować Kamilę, podszedłem do Ciebie, taka kolejność była praktycznie od zawsze.

“Dzieńdobry trenerze” powiedziałaś, po czym uniosłaś lewą nóżkę do pionu, pięknie obciągając stópkę. “Dzieńdobry Ola, odpręż się”, powiedziałem z wymuszonym uśmiechem.

Zacząłem otwierać Cię do szpagatu.

Rajtuzki pięknie połyskiwały na Twoich nóżkach, ty trzymałaś je w pełnym naprężeniu. Body cudownie zmienialo swój kształt im mocniej rozszerzałem Cię do szpagatu. Początkowo skromne, ściśnięte między Twoimi udami, szybko rozszerzyło się gdy ja, coraz bardziej zachłannie otwierałem Twoje nóżki w szpagat.

Leżałaś w szpagacie…

Initial POT

Nie patrząc na mnie, sięgnęłaś po swój telefon i zaczęłaś coś na nim robić, w czasie gdy ja dociskałem Cię otwartą do szpagatu. Chyba pisałaś z kimś, bo intensywnie stukałaś kciukami w ekran. Od czasu do czasu się uśmiechałaś, czyli prawdopodobnie jakiś chłopak… “Tracę ją!” wykrzyczałem w ciszy!

Leżałaś w szpagacie pochłonięta pisaniem z jakimś chłopakiem, kompletnie mnie ignorując. Delektowałem się możliwością dotykania Twoich wygimnastykowanych ud, stópek, łydek, nie musiałem się tłumaczyć, pozwalałaś mi na wszystko. A właściwie to miałaś kompletnie gdzieś to co robię, nie czułaś już do mnie nic, kompletnie nic. Byłem już tylko podstarzałym trenerem, którego nie traktowałaś już tak jak kiedyś. Była sympatia, ale nie było nawet szacunku, bo patrzyłaś się w telefon, ignorując mnie kompletnie.

Nie mogłem mieć Twojego uczucia, więc delektowałem się Twoim ciałem. Zachłannie patrzyłem się na to jak pięknie lśnią Twoje rajtuzki na mocno naprężonych nózkach, jak połuskują na twoich pełnych, silnych a jednocześnie subtelnych udach. Ale widok tego wspaniałego, szerokiego we wspaniałym szpagacie body jak magnes przyciągał notorycznie mój wzrok.

A ponieważ i tak byłaś pochłonięta telefonem, korzystałem z tej pięknej i smutnej możliwości. Delektowałem się każdym szwem tego wspaniałego body, każdą nitką z którego było uszyte, jak zdyscyplinowane, w szeregu, obok siebie robią co mogą aby dopasować się do twojego wygimnastykowanego ciała. Matowy materiał z którego było zrobione delikatnie połyskiwał na wybrzuszeniach aby nadać mu namiastki przestrzenności, gdyż w swoim pięknym rozwarciu było majestatycznie płaskie i szerokie.

Płakałem w ciszy patrząc na Ciebie, na Twoje ciało w szpagacie, na Twoje body, rajtuzki… Chciałem Ci powiedzieć że Cię kocham, całować kadżdy milimetr Twojgo ciała, adorować Cię.

Kropla spadła na sam środek Twojego body, jego aksamit leniwie ją wchłoną. Uroniłem łzę! Chyba nie poczułaś, ale w panice, udając że mam pilny telefon, wstałem i trzymając słuchawkę przy uchu uciekłem do biura.

Ty nie oderwałaś wzroku od telefonu, nie zainteresowałaś się nawet dlaczego nagle odeszłem. Ja zamknałem się w pokoju na klucz, puściłem głośniej muzykę i płakałem jak dziecko, widząc Ciebie ignorującą mnie otwartą w szpagacie ilekroć zamknąłem oczy…


Kolejne dni, tygodnie, miesiące upływały na nieopisanym cierpieniu z którego tylko ty mogłaś mnie uratować, ale wszystko wskazywało na to że ten ból prędzej mnie wykończy niż Ty dostrzeżesz i docenisz moją miłość do ciebie.

Przestałem liczyć ilość zajęć które opuściłaś.

Przestałem oglądać zdjęcia które zamieszczałaś na facebooku i instagramie. Popisywałaś się w nich swoim pięknym, wygimnastykowanym ciałem, coraz mniej udając że to tylko przypadkowe zdjęcie z gimnastyki. Twoje spojrzenie było skierowane w stronę Twojego wybranka, obcisłe body zmysłowo tuliło się wokół Twojego ciała w szpagacie, a getry na Twoich pięknych łydkach nie służyły niczemu innemu niż tylko dopełnienia tej wizualnej uczty…

91NmiC2BuLL._AA1500_.jpg

Ale nie przestałem o Tobie marzyć….

Mięśnie odbijały się subtelnie w aksamicie body, światłocień dodawał ostatnie akcenty na tym arcydziele… Wpatrywałem się w zdjęcie i pragnałem po prostu podejść do ciebie, jedną ręką objąć cię w kobiecych biodrach, a drugą chwycić Twoją stópkę, i tak stać Tobą w szpagacie, otwieając Cię szeroko…. kochać Cię w tej miłosnej gimnastyce, oddychając tym samym powietrzem…

Im bardziej Cię pragnąłem, tym bardziej stawałem Ci się zbędny. Nadal pozwalałaś mi rozciągać Twoje ciało, ale nie było to już tak oczywiste jak kiedyś. Czułem momentami że muszę pytać Cię o zgodę, że musisz pozwolić mi się tobą gimnastykować.

Co ciekawe, nie preszkadzało mi to wcale, wrecz przeciwnie – im bardziej kobieca się stawałaś, tym bardziej Cię pragnałem, ale tym bardziej chciałem czuć że muszę zasłużyć na to aby delektować się Twoim ciałem otwierając Cię w szpagacie. Najcudowaniejszy moment każdego dnia był gdy ja lekko drżącym głosem pytałem “Czy mogę Cię wygimnastykować?”, a ty z pewną irytacją, nie odpowiadając nic, podawałaś mi swoją piękną nóżkę do potrzymania. Czułem się jak żebrak, ale możliwość dotknięcia Twojej nożki i rozciągnięcia się Tobą do szpagatu były warte tego upokarzania.


Pewnego dnia na trening przyprowadziłaś swoich kolegów. Było w Tobie wtedy już coś tak aroganckiego, że nawet nie ośmieliłem się zaprotestować, mimo że była to praktyka absolutnie niedozwolona – a Ty nie wydawałaś się tym specjalnie przejmować.

Byłaś ubrana w krótką błękitną, pislowaną spódniczkę i kokietowałaś ich gimnastyką. Pod pretekstem rozmowy o sporcie, prowokowałaś i zachęcałaś ich do tego aby cię gimnastykowali. Chciałaś ich w ten sposób uwieść, wiedząc że nikt się nie oprze wygimnastykowanej czirliderce.

Zmysłowo usiadłaś w szpagacie, tak manewrując rączką aby spódniczka pozostała podwinięta. Piękne, aksamitne body rozpościerało się szeroko między Twoimi udami i prowokująco wystawało spod delikatnej spódniczki. Wiedząc że tam właśnie będzie lądował wzrok Twoich kolegów, udawałaś że patrzysz gdzie indziej, pozwalając im bez skrępowania wpatrywać się w Twoje body. A oni, zgodnie z planem, nie mogli oderwać od niego wzroku.

b3

Rozciągnięta w szpagacie prowadziłaś z nimi rozmowę, a oni z trudem byli w stanie racjonalnie prowadzić sensowny dialog. Starali się udawać dżentelmenów, ale Twoje wygimnastykowane ciało otwarte w szpagacie było zbyt absorbujące aby móc skupić się na składni. Bełkotali, a ich wzrok z trudem był w stanie utrzyać kontakt z Twoim, ich wzrok błądził między Twoimi wygimnastykowanymi nóżkami. Wiedząc o tym, co jakiś czas udawałaś że piszesz smsa, aby dać im szansę delektować się widokiem Twojego ciała. I korzystali z tej okazji, a ich wzrok najczęściej lądował na Twoim szerokim w szpagacie body…

Mój też…

“Pomóżcie mi w gimnastyce, podnieście mnie w szpagacie” – pod pretekstem koleżeńskiej rozmowy oraz pomocy, zaczęłaś namawiać ich aby pomogli Cię wygimnastykować.

Jak ja pragnąłem usłyszeć od Ciebie takie słowa chociaż ostatni jeden raz…

Oni z radością i niedowierzaniem przystąpili do dzieła, marząc aby wygimnastykować się Twoim ciałem na wszelkie możliwe sposoby. I jak to bywa w takich przypadkach, kompletnie nie wiedzieli jak.

Jeden z nich łapczywie objął Cię w biodrach, drugiem została tylko przednia nóżka. Zostałaś uniesiona do szpagatu, czyniąc zarazem dwóch chłopaków niesamowicie szczęśliwymi. Oni nie wiedzieli jak się to robi, ale widać było po twarzach i drżących dłoniach że spełniasz ich marzenia o gimnastykowaniu się Tobą. Marzenia, które prawdopodobnie mieli odkąd pierwszy raz zobaczyli Ciebie i Twoją gimnastykę…

Rozciągnieta w szpagacie uniosłaś do góry ręce, delektując się brakiem kontroli nad swoim ciałem, pokazując jak im ufasz. Byłaś zmysłowa, otarta, lekka, zjawiskowo piękna, jak tamtego pierwszego razu kilka lat temu gdy unieśliśmy cię w szpagacie. Marzyłem żeby chociaż pocałować twoją stópkę gdy tak pięknie unosisz się w trzymana w szpagacie. Twoje mięśnie ud lśniły zroszone delikatnym potem, body oplotło namiętnym pocałunkiem Twoje biodra…

w3

Nie mogłem jednak nie zauważyć że niezdarność z jaką koledzy niosą Cię w szpagacie spowoduje że ani ja nie nacieszę się widokiem, ani oni trzymaniem i gimnastykowaniem Ciebie. I widziałem też w tym swoją szansę na chociaż jeden dotyk Twojes skóry…

“Chłopcy, źle to robicie, pokażę wam jak to się robi” krzyknąłem udając luz w głosie, chociaż dławiłem smutek, zazdrość i pożądanie.

“Nie potrzeba trenerze”…

Odpowiedziałaś… Ty! Nie chciałaś mojej pomocy, mojego dotyku, nie chciałaś mojej obecności! Straciłem Cię!

Pożądanie wzięło jednak górę, z Twoją zgodą czy bez, pragnę potrzymać cię w szpagacie choć przez chwilę, więc tak czy owak zacząłem iść w Twoim kierunku.

Patrzyłaś się na mnie lekko poirytowana, co kontrasotwało z pięknem Twojego niosonego w szpagacie ciała. Zbliżałem się do ciebie otwartej w szpagacie, a Ty wydawałaś się niemalże być mną obrzydzona. “Naprawdę, trenerze, nie potrzeba” mówiłaś stanowczo, a ja zdesperowany nie mogłem się już wycofać. Podszedłem do was, chwyciłem Twoją śliczną nóżkę w szpagacie, a ty krzyknęłaś “Nie dotykaj mnie!!”

“Ola, proszę…” wybełkotałem, zanim jeden z twoich kolegów z całej siły odepchnął mnie od ciebie, mówiąc “Odp*** się dziwaku!”

Leżałem na ziemi, cała sala patrzyła się na mnie z niesmakiem i politowaniem, ale to jakoś nie docierało do mnie. “Zabierzcie mnie stąd” powiedziałaś, wciąż niesiona w szpagacie, patrząc na mnie z pogardą, po czym przytuliłaś się do chłopaka który mnie odepchnął. Sekundę później namiętnie się całowaliście, ty wciąż otwarta w szpagacie. Patrzłem jak znikasz z sali, niesiona delikatnie w szpagacie… Ostatkami zmysłów chłonąłem widok Twojej buzi, Twojej spódniczki, Twojego body…

Mimo że po tym incydencie, po tym upokorzeniu zostałem zwolniony z pracy, nic nie bolało tak bardzo jak wspomnienie kiedy odchodziłaś piękna jak anioł niesiona w szpagacie, patrząc na mnie ze wstrętem i pogardą…


Nie zostało mi już wiele radości w życiu po tym zdarzeniu. Nikt mnie nie chciał zatrudnić w zawodzie, dorabiałem zamiatając ulice. Jedyna radość jaką miałem to Twoje występy cheerleaderek na które przychodziłem tak często jak tylko mogłem.

Pewnego pieknego letniego dnia miałaś występ w amfiteatrze. Udało mi się przedostać na przód sceny, gdzie miałem wspaniały widok na Twoj występ, który zacznię się za kilka minut. Póki co na scenie panuje ciemność.

Zaczęła grać nastrojowa powolna muzyka, światło subtelnie obejmuje scenę, robi się jasno. Na scenę wchodzą dziewczyny z zespołu, ale nie widzę Ciebie. Dziewczyny wchodzą na środek sali, i wszystkie patrzą w kierunku z którego przyszły, czekają na coś.

Na Ciebie.

Wstrzymuję oddech, i… łzy napływają mi do oczu…

W rytm najbardziej zmysłowego, powolnego  jazzu jaki byłem sobie w stanie wyobrazić, zjawiskowo, powoli wpływasz na scenę niesiona na gimnastycznym szpagacie. Zjawiskowa, tak samo jak wtedy gdy po raz pierwszy kazałem swoim pomocnikom unieść cię w szpagacie… Tylko 10 razy piękniejsza…

Cheerleaders_from_the_New_England_Patriots_(2004)

Wokół mnie rozlegają się stłumione jęki, każdy z mężczyzn marzy o Tobie, o Twojej gimnastyce, o Twoim uśmiechu…  A ja cierpię najbardziej, bo kiedyś to wszystko miałem…

Delektujesz się szpagatem. Twoje ciało leniwie sprężynuje w rytm kroków niosących cię koleżanek. Twój szpagat delikatnie się pogłębia z każdym krokiem, a Ty delektujesz się uczuciem rozciągnięcia. Króciutka spódniczka zmysłowo odsłania Twoje rozszerzone body, które zachłannie otula się wokół Twoich bioder. Piękne, smukłe wygimnastykowane uda odbijają w sobie światła sceny, a my patrzymy na to wszystko z pozycji niemalże pełzających po ziemi kundli. Pragniemy Cię, Twojej miłości, Twojego wygimnastykowanego, delikatnego ciała…

Uśmiechasz się do nas, mierzysz nas wzrokiem, nas, ten nędzy tłum. Spotykasz niektórych mężczyzn wzrokiem, oni jednak szybko się peszą, nie przywykli obcować z kobietą która obdarza ich skromnym uśmiechem, jednocześnie otwierając przed nimi swoje elastyczne, gibkie ciało w najcudowniejszy sposób, eksponując wyeksponowane spódniczką body.

W pewnym momencie Twoj wzrok spotyka się z moim. Uśmiech nie znika z Twojej buzi, choć jest trochę wymuszony, poznajesz mnie. Sekunda konsternacji, odrywasz wzrok i kontynuujesz swoje tournee po twarzach publiczności. Nie wiem co o tym myśleć, ale wiem jedno – tak długo jak mnie jeszcze poznajesz, zawsze tli się resztka nadziei.

Nie zastanawiając się, wybiegam szybko spod sceny i pędzę do najbliższej kwiaciarni. Nie mam dużo, ale może zdobędę chociaż jedną różę. Nie mam już wiele nadziei, ale chciałbym chociaż abyś chociaż podczas kolejnego występu, pozwoliła mi wejść na scenę, i podarować Ci tę różę gdy Ty nadal jesteś niesiona na szpagacie. Wyobrażam sobie tą chwilę, gdy Ty, otwarta w szpagacie, niesiona w szpagacie, uśmiechasz się do mnie spoglądając na mnie z góry. Ja wyciągam rękę z różą, ty z uśmiechem sięgasz po nią, i wąchasz jej piękny zapach trzymając ją oburącz. Ja będę się napawał widokiem Twojej uśmiechniętej buzi, chociaż wiem że cała reszta widowni będzie zachwycona widokiem Twojgo pogłębiającego się szpagatu, niezdarnej spódniczki i pięknego, baletowego body…


Kupiwszy różę, biegnę w kierunku sceny i z mozołem przedzieram się na jej przód. Zdążyłem, druga część Twojego wsytępu właśnie się zaczyna.

Na scenie panuje mrok. Z głośników zaczyna grać melodia ‘Nasze Randez Vouz’. Zapala się światło, na środku sceny Ty, niesiona w szpagacie. Inny kostium, ta sama zjawiskowa Ola.

61911903.FS4JCU8y.DSC_1218_edited

Zaczynam iść w kirunku sceny, śpiewając:

“Tak często cię spotykam 
Przechodzisz obok mnie
Lecz rzadko patrzysz w moją stronę”

Ty widzisz różę i uśmiechasz się uroczo. W Twoich oczach widzę chęć pojednania, chyba wciąż tli się uczucie którym kiedyś mnie darzyłaś.

“Nie mogę cię zatrzymać 
Rozpływasz się jak sen 
Nie słyszysz nawet, kiedy wołam cię”

Kontynuuję śpiewanie i zbliżam się coraz bardziej do Ciebie. Nie mam wielkich nadziei, ale byłbym najszczęśliwszy na świecie gdybyś, będąc niesiona w tym szpagacie, przyjęła ode mnie tę różę. Pomimo iż spódniczka na Twoim ciel jest cudownie krótka i prześwitująca, a body tak wspaniale szerokie, nie mogę oderwać wzroku od Twojej pięknej buzi…

“Ze stu snów ten jeden chcę
naprawdę przeżyć,
Ze stu twarzy twoją chcę
naprawdę mieć”

Wyśpiewuję stojąc od Ciebie na wyciągnięcie ręki, dosłownie, bo wyciągam rękę z różą aby Ci ją wręczyć. Ty, unoszona w szpagacie, wyciągasz swoją…

“Nasze rendez-vous” – zaczynasz śpiewać ze mną. Jestem przeszczęśliwy, widząc że spiewasz ze mną i bierzesz ode mnie różę… Moja cudowna Ola, niesiona na pięknym szpagacie… Tak, to nasze Ranzed Vous najdroższa, o którym zawsze marzyłem… “Kocham Cię, zawsze Cię kochałem!” krzyczę w myślach…

Nagle mój głos się urywa, nie mogę wydobyć z siebie ani słowa. Ty za to w mgnieniu oka przestajesz się uśmiechać i z pogardą kontynuujesz śpiew…

“W twojej wyobraźni,
Rendez-vous,
twoich snów” – ś
piewasz, patrząc na mnie z pogardą, i wyrzucasz kwiatek gdzieś za siebie. Twój kostium z niewinnej cheerleaderki zmienia się w zmysłowe, aroganckie body, wciąż wspaniale opinające Twoj szpagat…

2pm6nA.jpg

Czuję, jak ten strażak w teledysku, że coś mnie od Ciebie odciąga. Coś cignie mnie do tyłu, nie pozwalając się do Ciebie zbliżyć. Zaczynam płakać, tracąc ostatnią szansę na spełnienie moich marze o gimnastyce Twoim ciałem…

“Nasze rendez-vous” próbuję jednak wydobyć z siebie resztki głosu, mając nadzieję że jednak Cię przekonam, mimo iż coraz bardziej się od Ciebie oddalam.

“W twojej wyobraźni,
Rendez-vous,
twoich snów”

Kontynuujesz spiewanie rozciągnięta w szpagacie na rękach trzech chłopaków. Body pięknie lśni na Twoim wygimnastykowanym ciele gdy ty śmiejesz się ze mnie szyderczo. Trzech chłopaków delektuje się Twoim ciałem niosąc Cię na szpagacie…

“Pojawiasz się na chwilę 
Wzrokiem doganiam cię 
Lecz zaraz znikasz, nawet nie wiem gdzie 
Czy kiedyś cię odnajdę 
Czy powiem to, co chcę 
Czy zawsze będę żył marzeniem…” 

Śpiewam płacząc, gdy znikasz… niesiona w pięknym, baletowym szpagacie… Muzyka nie przestaje grać…

Leave a comment